Po śniadanku, taksówką za 6 dolarów pojechaliśmy do portu w Male. O 11.30 mieliśmy rejs szybką łodzią na Himmafusi. Wysepka niezbyt duża więc i plażę tym razem bikini szybko udało się odnaleźć. Cały dzień leniuchowania: woda, słońce, plamy, piasek i spokój (no może tylko tubylec na skuterze wodnym co jakiś czas zakłócał spokój). Powrót był późnym wieczorem