Lot przebiegał punktualnie. Z lotniska pojechałyśmy autobusem nr 15 za. 2,10 funta. A po około 30 minutach byłyśmy już w stolicy Saint Helier. Zarezerwowany hotelik położony jest nad morzem. Zrzucamy bagaż i idziemy do centrum. W miasteczku świętują, nadal, dzień św. Patryka. Czuć wiosnę. Na klombach i trawnikach piękne kwiaty. Głód dał się we znaki więc szukamy miejsca gdzie w miarę tanio można coś zjeść. Ale nad morzem nie ma takich miejsc. W końcu decydujemy się na pub, gdzie zamawiamy rybę z frytkami i herbatę. Okazuje się, że obsługa to Polacy. Wieczorem snujemy plan na kolejny dzień.