Ruszyliśmy rankiem na zwiedzanie. Widok potężnej skały przy pięknej pogodzie zauroczył nas. Przejście przez pas startowy bez zatrzymania. Plany zmienialiśmy kilka razy na minutę. W końcu poszliśmy do kolejki linowej i to był dobry wybór. Oszczędziliśmy nogi na dalszą część dnia. Widok ze szczytu wspaniały, Afryka na rzut kamieniem. Forty, bastiony, małpki, przyroda i historia. Schodząc zwiedzaliśmy elementy które są opisane na każdym planie i mapie. Został na jeszcze gen. W.Sikorski. Szliśmy pieszo i było już czuć w nogach kilometry które w tym dniu zrobiliśmy. Dotarliśmy. Pochyliliśmy głowy nad pomnikiem, pouczyliśmy mieszkańców jak wymawiać z szacunkiem nazwisko naszego generała i autobusem nr 2 wróciliśmy do centrum. . W samie małe zakupy - skusiliśmy się na wino i kilka dodatków. Na koniec postanowiliśmy zaliczyć jeszcze plażę i miejscowy targ. Wróciliśmy do hotelu. Sił już brakowało. Korkociągu brak - dobrze, że w szafie są metalowe wieszaki. Udało się - kolacyjka smakowała wybornie.